Znaleźliśmy urocze, maleńkie muzeum tybetańskie, które polecił nam spotkany wcześniej w Dharamshali - Piotrek. Muzeum rzeczywiście warto odwiedzić, choć już teraz nie pamiętam jego adresu:) zobaczyliśmy w nim elementy sztuki i ubiorów tybetańczyków, stare pisma buddyjskie oraz wiele książek nt buddyzmu. Gdyby nie to, że ruszaliśmy w dalszą drogę, kupiłabym kilka pozycji...
Delhi powitało nas... deszczem. Było to po pierwsze niejakim zaskoczeniem, bo wydawało nam się, że w porze suchej deszcz w ogóle nie pada. A po drugie - niejakim kłopotem, bo polary i śpiwory mieliśmy zakupić dopiero... w Nepalu, czyli za jakiś tydzień.
Z Delhi wieczorem jechaliśmy do Varanasi, czekała nas całonocna podróż pociągiem...
Z dużą ciekawością oczekiwałam Varanasi, bo jak słyszałam wcześniej - to brama do Indii...