Poszukując taksówki do Ammanu, spotykamy sympatycznego chłopaka, taksówkarza już po pracy, który wraca do Ammanu. Za całkiem przyzwoitą kwotę zabiera nas do miasta. Już po drodze rozwija się rozmowa - o świecie, różnicach międzykulturowych, nas i naszych doświadczeniach. Po godzinie drogi nasz przyjaciel pomaga nam znaleźć hotel, potem zaprasza na pyszną kolację w lokalnej knajpce, a finalnie lądujemy w miejscowym pubie, gdzie wreszcie możemy zapalić pierwszą fajkę wodną. Tzn. uczymy się jak się okazało istotnej sztuki jaką jest palenie shishy w towarzystwie Jordańczyków. Pomimo ksztuszenia się udaje nam się jednak dostrzec magię zadymionych lokalów, gdzie siedzą głównie mężczyźni, popijając ewentualnie jeszcze miętową słodką herbatę. Jak zwykle w czasie takich podróży - spotkania z miejscową ludnością przynoszą najwięcej wrażeń i wiedzy o kraju. Rozmawiamy o Jordanii, warunkach życia młodych ludzi, ich marzeniach i planach. Dzielimy się wiedzą o Polsce...
Rano pobudka jest bezlitosna: w naszym hotelu nie ma ciepłej wody. Po krótkim spacerze po stolicy Jordanii o poranku znajdujemy lokal z tradycyjnymi śniadaniami: placki chlebowe, hummus z oliwą, fasola i falafel.
Posileni ruszamy na południe Jordanii, do Madaby, gdzie chcieliśmy zostać na Sylwestra